Wednesday, 23 November 2005
NTFS rw - final
No i wróciłem do sterowników NTFS z kernela. Paragon ntfs4linux trial nie chce się skompilować pod Gentoo, nie mam ochoty z nim walczyć - szczególnie, że trial nie pozwala na zapis :-/ a full nie znalazłem nigdzie. Captive zostaje, gdybym koniecznie potrzebował coś zapisać, ale nie nadaje się niestety do normalnego użytkowania.
NTFS w trybie read/write
Ciąg dalszy zmagań z systemami plików. NTFS w trybie zapis i odczyt marzył mi się od dawna... Jądro 2.6 udostępnia niby taką funkcjonalność - ale to pic na wodę, zapis ogranicza się do możliwości zmieniania istniejących plików. Captive (używający sterowników z Windows XP SP1a) właśnie testuję...
Problem pierwszy: nie rozumie junctions. To jest do przeżycia, ale driver z kernela sobie z nimi radzi :-/
Problem drugi: wydajność. Kopiowanie plików z prędkością 200-230 KBps to nie jest szczyt marzeń. Do przełknięcia... trudniej, ale jeszcze.
Problem trzeci: stabilność. Już wiem czemu w drzewie portage (używam Gentoo) ebuild był zamaskowany jako unstable. Driver wewnętrznie działa tak, że co 1MB danych wykonuje umount/mount by zapisać dane... Jeśli coś pójdzie nie tak, ostatnie 1MB zmian jest tracone dla zachowania spójności danych na dysku... Pomaga ręczny umount/mount po każdej zmianie, bez tego ryzykujesz, że wszystko zniknie. Ew. pojawi się znów, jeśli coś kasowałeś. To już do przełknięcia nie jest.
W planach na dziś wypróbowanie jeszcze softu od Paragon.
Problem pierwszy: nie rozumie junctions. To jest do przeżycia, ale driver z kernela sobie z nimi radzi :-/
Problem drugi: wydajność. Kopiowanie plików z prędkością 200-230 KBps to nie jest szczyt marzeń. Do przełknięcia... trudniej, ale jeszcze.
Problem trzeci: stabilność. Już wiem czemu w drzewie portage (używam Gentoo) ebuild był zamaskowany jako unstable. Driver wewnętrznie działa tak, że co 1MB danych wykonuje umount/mount by zapisać dane... Jeśli coś pójdzie nie tak, ostatnie 1MB zmian jest tracone dla zachowania spójności danych na dysku... Pomaga ręczny umount/mount po każdej zmianie, bez tego ryzykujesz, że wszystko zniknie. Ew. pojawi się znów, jeśli coś kasowałeś. To już do przełknięcia nie jest.
W planach na dziś wypróbowanie jeszcze softu od Paragon.
FAT32 i polskie znaki
Niby szczegół, ale od pierwszej instalacji linuxa na domowym PC trzy lata temu użerałem się z katalogami typu "R??ne". Dało się przeżyć, dopóki tylko wyglądały brzydko. Niestety, aplikacje oparte na gtk nie potrafią takich katalogów otworzyć.
Rozwiązanie: nieco zmieniony wpis w /etc/fstab:
Oczywiście, jest haczyk :-] Kodowanie utf-8 powoduje, że litery małe i wielkie traktowane są jako osobne znaki - czyli zgodnie z unixowym standardem.
Rozwiązanie: nieco zmieniony wpis w /etc/fstab:
/dev/sda6 /mnt/drive_f vfat umask=0002,codepage=852,iocharset=utf8,gid=6 0 0
Oczywiście, jest haczyk :-] Kodowanie utf-8 powoduje, że litery małe i wielkie traktowane są jako osobne znaki - czyli zgodnie z unixowym standardem.
Wednesday, 2 November 2005
GMail i POP / SMTP
No i coś się skopało... Bez zmieniania ustawień klienta poczty (Thunderbird) ani konta, zdalny dostęp przestał działać. Owszem, jest bardzo wygodny interfejs www - ale wolę mieć wszystkie konta obsługiwane razem. Przyzwyczajenie. Zdążyłem już:
- sprawdzić konfigurację Thunderbirda, skonfigurować konto od nowa
- skonfigurować to samo konto w Outlook Express'ie
- sprawdzić te same ustawienia jeszcze raz, z wyłączonym firewall'em
Bez efektu. Serwer odmawia połączenia (timeout). Wczoraj zaskoczył na chwilę, sam z siebie. Ściągnął jeszcze raz całą zawartość archiwum (raptem pod 400 maili, jakieś 40 MB), jakieś 2 godziny działał i POP i SMTP... a potem znów kiszka.
Update: na google groups znalazłem rozwiązanie. Problem związany jest z routingiem, występuje głównie w Niemczech. No i u tych, którzy z google łączą się przez Frankfurt, jak TPSA. Fix: zmień nazwy serwerów:
- pop.gmail.com -> pop.googlemail.com
- smtp.gmail.com -> smtp.googlemail.com
Subscribe to:
Posts (Atom)